Kamczacki -rozgrzewajacy scrub do ciała, Bania Agafii

Witajcie,ostatnio zaniedbałam Was troszkę.Mam małe problemy zdrowotne,jestem już po najważniejszym badaniu,czekam na wyniki , trochę poczekam ( 5 tygodni),ale takie niestety są nasze polskie realia.
Kończę marudzić ,dzisiaj mam dla Was coś na rozgrzanie- Kamczacki -rozgrzewający scrub do ciała.


Opis producenta :
Rozgrzewający scrub  do ciała,aktywnie złuszcza zrogowaciałe komórki skóry,otwiera i oczyszcza pory.
Składniki aktywne:
 -sól z kamczatskich źródeł termalnych – wzmacnia cyrkulację krwi i przywraca prawidłowe funkcjonowanie komórek skóry
-glony czerwone – dzięki zawartości witamin i karotenu, mają silne działanie nawilżające i rozgrzewające
-olej z igieł syberyjskiej sosny karłowatej – dzięki zawartości aminokwasów, witamin E i F, ma działanie silnie nawilżające skórę
-ekstrakt organiczny wiązówki – ma silne działanie uspokajające i bakteriobójcze.


 Nie widzę zasadniczej różnicy jeśli chodzi o nazwę peeling czy scrub,oba złuszczają naskórek.Scrub jest po prostu delikatniejszy.
Opakowanie wystarczyło mi na 6 zabiegów.
Po otwarciu uderzył mnie zapach sosnowego lasu,nie każdemu może przypaść on do gustu.
Scrub ma bardzo zwartą gęstą konsystencję z dużymi drobinkami.


 Dosyć ciężko rozprowadza się po ciele,ja używam do tego rękawicy peelingującej i jest o wiele łatwiej.
Skóra po takim zabiegu jest delikatna i miękka ,nie jest specjalnie pobudzona.
Nie muszę używać po nim balsamu,delikatnie nawilża.
Niestety nie rozgrzewa .


Podsumowując tani kosmetyk,który odświeży naszą skórę,na rozgrzanie w chłodne dni nie mamy na co liczyć,za to przez chwilę poczujemy się jak podczas spaceru po lesie.
Nie wiem jak zachowałby się w saunie ,być może składniki w nim zawarte działają inaczej w bardzo wysokiej temperaturze,jakoś nie wyobrażam sobie siebie namiętnie scrubującej się w saunie :).
Przypominam o rozdaniu i życzę miłej zabawy Andrzejkowej,nie zapomnijcie wylać trochę wosku :)


Czytaj dalej

Ekspresowy demakijaż oczu 2 w 1-Garnier Skin Naturals

Moje oczy są bardzo wrażliwe i reagują dosyć intensywnie na większość miceli,mleczek czy płynów do demakijażu.Zazwyczaj do usuwania makijażu stosuję olej kokosowy,jako jedyny nie podrażnia moich oczu.
Zaskoczyła mnie firma Garnier i jej dwufazowy płyn do demakijażu.


Opis producenta:
Dwufazowy płyn do demakijażu oczu ze wzmacniającym rzęsy ekstraktem z argininy. Skutecznie usuwa każdy typ makijażu, nawet wodoodporny.
Produkt łagodny dla oczu, nieperfumowany, testowany okulistycznie. 



Płyn w plastikowej butelce o pojemność 125 ml.Dla mnie bezzapachowy.
Jest to dwufazowiec,czyli przed użyciem mieszamy oba płyny,bardzo szybko łączą się ze sobą i mają delikatny fioletowy kolor.


Zmywam nim zwykły makijaż,od pierwszego użycia bardzo się polubiliśmy.
Wystarczy delikatnie przytrzymać wacik na rzęsach i po chwili przetrzeć kilka razy.
Płyn nie wywołał u mnie żadnych podrażnień :)
Nie miałam po nim mgły przed oczami.
Zmywa,a właściwie rozpuszcza  makijaż doskonale,rano nie ma efektu pandy .


Nie wyczuwa się po nim tłustości.
Nie próbowałam z makijażem wodoodpornym,bo po prostu nie stosuję takich kosmetyków.
Dobrze poradził sobie z eyelinerem i cieniami.
Co do wzmocnienia rzęs nie zauważyłam różnicy.
Jestem z niego zadowolona i póki co nie będę szukała innego w zastępstwie.

Czytaj dalej

Palimy sobie -WoodWick-woski zapachowe

Wiem,że na blogach królują woski YC.Niestety nie udało mi się  znaleźć ich stacjonarnie.
Trafiłam za to na woski firmy WoodWick.
Skuszona ceną promocyjną( 5 zł.za opakowanie :) wybrałam kilka:

Baby Powder- delikatny zapach pudrowej wanilii, wiciokrzewu z dodatkiem róży.

Black Cherry- słodki i rozpieszczający aromat soczystych, dojrzałych wiśni.

Cinnamon Chai- ciepły, odprężający aromat pikantnego cynamonu i bogatymi nutami wanilii.

Fresh Flowers- zapach kwitnących kwiatów z dodatkiem musującego grejpfruta i białego drewna.

Lavender Spa- dzień w Spa z relaksującym zapachem lawendy i eukaliptusowych olejków esencjonalnych


 Firma istnieje od 24 lat,produkuje również świece zapachowe i perfumy do wnętrz.
W ofercie znajdziemy 32 zapachy.
Zainteresowały mnie jeszcze :Fireside- aromat równoważący naturalny zapach ambry, wetiweru i piżma – idealnie uchwycona esencja przytulnego wieczoru przy rozgrzewającym ogniu i Beach Boardwalk- spacer po promenadzie: zapach bryzy morskiej, białego piasku oraz waniliowych gofrów pieczonych w nadmorskiej kawiarence.


W opakowaniu znajdziemy 4 kostki,łudząco przypominają tabliczki czekolady.
Kostki nie kruszą się,pachną cudnie jeszcze w szczelnym opakowaniu.


Każda ma piękny ,soczysty kolor.Nie musimy się martwić,że po otwarciu zapach będzie nam uciekał.
Każdą można otwierać i zamykać tyle razy ile chcemy,dzięki pokryciu klejem górnej warstwy opakowania.


Kosteczka pasuje idealnie do,mojego kominka,już po kilku chwilach od zapalenia podgrzewacza czuć lekki zapach.W miarę rozpuszczania jest coraz bardziej intensywny.


Zapach,który unosi się w moim salonie jest delikatny,nie drażniący.Po około 4 godzinach palenia i zgaszeniu,zapach utrzymywał się w pomieszczeniu jeszcze 3godziny.
Wypróbowałam dotychczas Baby Powder,który przypomina mi moje dzieci,a właściwie zapach jaki towarzyszył im przez całe dzieciństwo,pachnie oliwka Johnsons i pudrem i
Black Cherry soczysty,owocowy aromat wiśni,jeden z moich ulubionych.

Nie miałam okazji stosować wosków YC,ale na pewno któraś z Was stosowała oba produkty.Ciekawi mnie wasze zdanie na temat ich obu.
Czytaj dalej

Clinique-Pore Refining Solutions Instant Perfector (korektor)


Pory...największy problem osób z cerą mieszana i tłustą.Również ja należę do grona tych osób.Nigdy nie będę miała idealnie gładkiej twarzy a pory widoczne są gołym okiem w postaci wgłębień i dziurek, spędzają mi sen z oczu.
Najgorsza jest strefa T .Stosuję kremy z retinolem,który pobudza kolagen i zmniejsza widoczność porów.
Jesień i zima to okres kiedy częściej sięgam po podkłady,aby moją twarz ochronić przed chłodnym wiatrem i mrozem.
Niestety podkład nie zamaskuje porów w sposób jaki bym chciała.Dlatego sięgnęłam po korektor zmniejszający widoczność porów od Clinique.





Opis producenta:
Preparat o , który wygładza, zmniejsza pory i trwale matuje. 
Dla wszystkich typów skóry.
Gładka, praktycznie nieskazitelna skóra z porami, które natychmiast po nałożeniu wydają się mniejsze o 50%-. Naturalnie wyglądające, matowe wykończenie aż do 8 godzin. Kosmetyk jest odporny na pot i wilgoć.


Korektor mieści się w tubce o pojemności 15 ml.
Nie używam go codziennie,duża ilość silikonu może zatkać.
Nałożony na twarz bez makijażu daje delikatny efekt zmniejszenia porów.
Po roztarciu w palcach ma konsystencję mąki ziemniaczanej w kremie :)
Nakładam go w strefie T na podkład i dzieje się magia.
Cera staje się rozmyta,efekt jak w programie do obróbki zdjęć,pory zmniejszone a buzia w miejscu naniesienia gładka jak aksamit.
Poniżej zdjęcie z bardzo bliska (obiektyw o mało nie wylądował w oku :) ,po lewej bez podkładu i korektora,po prawej podkład i korektor Clinique.Jak widać różnica jest spora.


Korektor matowi skórę od razu,u mnie wytrzymuje około 4 godzin.
Spokojnie można sięgnąć po niego w ciągu dnia dla poprawki.
Idealnie nadaje się na makijaż,pod -nie nakładajcie ,podkład nie będzie się wtedy trzymał.


Dostępne są trzy odcienie,ja mam najjaśniejszy.
Jak widzicie pory to moja druga zmora zaraz po wyborze tuszu do rzęs :).
Od czasu do czasu używam domowych masek,które ściągają pory,najlepiej sprawdza się ubite na sztywno białko i drożdże.
Nie przesuszam skóry ,bo i ona musi mieć odpowiednie nawilżenie inaczej zacznie produkować więcej sebum .


Podsumowując:
-korektor rozmyje nasze pory,ale tylko do czasu zmycia go z twarzy
-nie zlikwiduje,nie zmniejszy naszych porów
-jest wydajny,jeśli będziecie go stosować od czasu do czasu
-cena sprawia mi lekki ból ok.100 zł. za 15 ml.
Macie problem z porami,co stosujecie?





Czytaj dalej

Oliwkowa woda tonizująca z witaminą C-Ziaja

Okres jesienno-zimowy to dla naszej cery wyzwanie.
Kilkakrotnie w ciągu dnia jest wystawiona na działanie wiatru,na przemian ciepłego i zimnego powietrza.
Do jej nawilżania stosowałam zazwyczaj wody termalne.
Firma Ziaja ponownie zaskoczyła mnie pozytywnie za sprawą tonizującej wody oliwkowej z wit.C.


Opis producenta:
Oliwkowa woda tonizująca w postaci delikatnej mgiełki. Zawiera esencję z liści zielonej oliwki oraz witaminę C. Daje uczucie świeżości. 
Idealna dla każdego rodzaju skóry. Nadaje się pod makijaż.
Liście zielonej oliwki - zawierają oleuropeinę - naturalny przeciwutleniacz i substancję łagodzącą. Odświeżają i wzmacniają skórę oraz chronią przed transepidermalną utratą wody.
D - pantenol i witamina C - skutecznie i szybko nawilżają naskórek.

 Działają łagodząco oraz poprawiają kondycję skóry. 


Plastikowe opakowanie z atomizerem zawiera 200 ml wody.
Atomizer działa idealnie i dozuje odpowiednią ilość wody,faktycznie jest to mgiełka,nic nie kapie nam po buzi,nic się nie leje.
Bardzo ładny,świeży zapach.
Mgiełkę stosowałam na i pod makijaż,cera chłonęła mgiełkę jak woda,nie musiałam używać chusteczek czy wacików,aby ściągnąć nadmiar,a makijaż pozostawał w nienaruszonym stanie.
Idealnie nadaje się do odświeżenia,skóra po niej jest żywsza i delikatnie napięta.
Jeśli macie ochotę możecie używać jej jako toniku,psikając na wacik.


Doskonale sprawdziła się u mnie przy spryskiwaniu maseczek z glinki naturalnej.
Zamiast atomizera w wodą spryskuje nią pędzel do podkładu,możecie spróbować z Beauty Blenderem czy innym jajeczkiem.
Nie uczuliła mnie,nie pojawiły się wykwity skórne.
Czy rozjaśniła moja twarz za sprawą wit.C-nie,ale wybaczam.




Czytaj dalej

Sto obserwatorów-prezent niespodzianka.

Dzisiaj miał być post produkcie z którym bardzo się polubiłam,ale wchodząc na bloga zauważyłam,że stuknęła mu setka obserwatorów.


Bardzo się cieszę i ogromnie Wam dziękuję .
Tak jak obiecałam z tej okazji jeden z obserwatorów otrzyma prezent niespodziankę.
Paczuszka wędruje do :



Gratuluję i proszę Cię o podanie adresu do wysyłki ( czekam na niego trzy dni :).

Czytaj dalej

Świąteczna paczka-rozdanie

Święta zbliżają się małymi krokami.
Z tej okazji mam dla was świąteczną paczkę.


Co w niej znajdziecie:


-olejek łopianowy z czerwona papyką od Green Pharmacy
-szampon kofeinowy Alterra


-musujące kule do kąpieli
-żel do kąpieli i pod prysznic mango i papaya od Wellnes &Beauty


-lekki krem -baza nawilżajaco-matujący do cery normalnej,mieszanej i tłustej od Celia
-migdałowe mleczko nawilżające od  Le Petit Marseillais


-żel do rozpuszczania skórek wokół paznokci Sally Hansen
-dwa lakiery od Lovely o formule imitującej lakier żelowy w kolorze złotym i błękitnym


Wszystkie kosmetyki są nowe,nieużywane.
Rozdanie trwa od 17.11-05.12.2014.
Wyniki 6 grudnia w Mikołajki.


Aby wziąść udział w rozdanie należy być obserwatorem bloga i wyrazić chęć udziału.
Za udostępnienie  baneru +2 losiki.
Wzór :
Obserwuję jako:...
Biorę udział
Udostępniam tak/nie  (link do udostępnienia)
Życzę miłej zabawy :)




Czytaj dalej

Eveline, Mega Max Full Volume & Shocking Mascara-tusz pogrubiający

Za każdym razem kiedy wchodzę do drogerii w celu kupna nowego tuszu do rzęs ,czuję dreszcz i to niekoniecznie emocji.Z wielką chęcią wziełabym mój ulubiony,ale jak mawiał mój tata :człowiek musi się rozwijać, poznawać nowe rzeczy i być otwartym.
Ostatnio sięgnęłam więc po maskarę pogrubiająca firmy Eveline.

Opis producenta:
Mega gęste i Maxi pogrubione.
Zachwycająca, zmysłowa objętość i głęboka czerń Twoich rzęs!
Innowacyjna formuła tuszu sprawia, że rzęsy stają się gęste, wyraziste i odpowiednio podkręcone. Wyprofilowana włosiana szczoteczka BIG MAXI BRUSHTM równomiernie rozprowadza tusz na rzęsach, nie pozostawiając grudek. Mikrowłoski dokładnie rozdzielają rzęsy, zapewniając im spektakularne pogrubienie, efekt ultra ciemnego koloru i zmysłowego podkreślenia oka!

Tusz w plastikowym czarnym opakowaniu,niestety napisy ścierają się błyskawicznie,więc po kilkunastu dniach nie będziecie w stanie przeczytać co to za maskara.
Szczoteczka jest naprawdę duża,dosyć sztywna.
Podczas nakładania szczoteczka dosłownie pływa w tuszu,widoczne są małe niteczki,które wcale nie pomagają w lepszym rozprowadzenie tuszu.


Miałam duże problemy z nadmiarem tuszu,ratowało mnie ściągnięcie nadmiaru chusteczką.
Pierwsze pociągnięcie spowodowało posklejanie rzęs,dopiero po wytarciu szczoteczki i kilkakrotnym przeczesaniu udało się uratować rzęsy.
Na zdjęciach :bez tuszu,pomalowane na raz i trzy razy.
Rzęsy posklejały się,cały czas czułam ich lepkość i ciężkość.
Efekt jak dla mnie nijaki,maskara nie pogrubiła,nie podkreśliła,jedynie co nadała im czarny kolor.
Tusz zbytnio się nie obsypywał,pod wieczór miałam niewielki efekt smokey eyes pod dolną warstwą rzęs.
Nie podrażnił.Nie mam ochoty na mozolną pracę w zbieraniu nadmiaru tuszu i namiętnego rozczesywania.
Czy sięgnę po inne z tej serii?Nie wiem,na pewno poczytam najpierw inne opinie.
W przyszłym tygodniu ruszamy ze świątecznym rozdaniem :)
Widzę również,że liczba obserwatorów zbliża się do magicznej 100,dlatego chcę Wam już teraz bardzo podziękować ,że jesteście ze mną i lubicie czytać moje nieliterackie wyczyny.
Z okazji 100 obserwatorów będę miała również niespodziankę,spośród wszystkich obserwujących wylosuję jedną osobę do której powędruje paczuszka niespodzianka :)


Czytaj dalej

Pasta do głębokiego oczyszczania przeciw zaskórnikom-Liście Manuki,Ziaja

Na samym poczatku pojawienia sie serii z liśćmi Manuki miałam na nia ochotę.
Ale zazwyczaj jest tak,że na 5 produktów z danej serii tylko jeden jest dobry.
Poczekałam więc,poczytałam i wybrałam z całej serii pastę oczyszczającą.


Opis producenta:
Skutecznie redukuje niedoskonałości skóry. Przywraca skórze naturalną równowagę i świeżość.
Substancje czynne głęboko oczyszczające:
- ekstrakt z liści Manuka o działaniu antybakteryjnym,
- ściągająco-normalizująca zielona glinka,
- aktywna baza myjąca.
Czysta i świeża skóra:
- odblokowuje pory skóry z nadmiaru sebum,
- ma delikatne właściwości ściągające i złuszczające,
- zapobiega powstawaniu zaskórników,
- przeciwdziała tworzeniu nowych niedoskonałości skóry,
- przygotowuje skórę do zabiegów pielęgnacyjnych. 



Pasta zaraz po otwarciu i pierwszym użyciu skojarzyła mi się z żelem myjącym Garnier 3 w1 .
Ma gęstą konsystencję z małymi ścierającymi drobinkami.


Nie stosuję jej codziennie,w końcu działa na zasadzie peelingu,ściera naskórek.
Używam jej co drugi dzień wieczorem,na zwilżoną twarz.
Po użycia twarz nie jest zaczerwieniona,jeśli przesadzę z nadmiarem pasty ciężko ją zmyć.
Zauważyłam,że pory są faktycznie mniejsze,a zaskórniki mniej widoczne.
Niestety nie blokuje powstawania nowych zaskórników ani nie ogranicza wydzielania sebum,po długim  i częstym użytkowaniu wysusza zewnętrzną warstwę skóry,skóra zaczyna produkować nadmiar sebum i kółko się zamyka.


Pasta  nie dla osób o skórze suchej i wrażliwej,można ją stosować jako maseczkę ,zawiera w końcu zieloną glinkę.
Na pewno nie do codziennego stosowania (dzień,noc).
Za tą cenę i dostępność jestem z niej zadowolona.
Macie swoich ulubieńców z tej serii?





Czytaj dalej

Serum naprawcze na noc z olejem arganowym

Bardzo dużo czytałam na temat serum naprawczego od Estee Lauder,niestety cena 440 zł nie jest na moją kieszeń i w związku z tym postanowiłam poszukać czegoś w zastępstwie.
Tak trafiłam na serum naprawcze z olejem arganowym.


Jak widzicie na zdjęciu buteleczka przypomina serum od Estee Lauder.
Opis producenta ze strony angielskiej:
Serum naprawcze z olejem arganowym,kwasem hialuronowym i surowicą?
Zwiększa naturalną zdolność skóry do odbudowy.
Pomaga zmagać się z codziennymi zanieczyszczeniami środowiska.
Zmniejsza uszkodzenia i wyrównuje naskórek.
Doskonale nawilża i regeneruje.



  XPEL Marketing-firma ,która zajmuje się dystrybucja tego serum ( zresztą nie tylko jego ) ma swoją siedzibę w Liverpoolu ,działa od 20 lat i eksportuje kosmetyki z całego świata.
Kosmetyk zamknięty jest w ciemnej ,szklanej butelce z pipetką.
Ma perłowy kolor,dla mnie bezzapachowy.


Przez pierwszy tydzień zastanawiałam się czy go nie odstawić,dlaczego?
Czułam dziwne ściąganie po aplikacji serum,dopiero później zrozumiałam,że nie jest to ściąganie a efekt napięcia.
Wystarczją dosłownie trzy krople,aby pokryć całą twarz.
Nie jest tłuste,bardzo szybko wsiąka w skórę.
Już po trzech tygodniach widać gołym okiem poprawę mojej skóry.
Serum zmniejszyło widoczność porów-jak na razie nic nie poradziło sobie z nimi tak dobrze jak ono.
Wstaję rano i nie mam problemu ze świeceniem w strefie T-cud.
Skóra jest napięta i nawilżona.
Serum nie zapycha,nie podrażnia,nie uczula.
Pomaga również jeśli chodzi o suche skórki,ja mam je w okolicach nozdrzy.
Jestem z niego bardzo zadowolona i dokupiłam juz drugą buteleczkę.
Na koniec cena : w Anglii zapłacicie za niego 1 £ , u nas około 10 zł.
Trafiłyście może na niego?A może macie inne ulubione sera?





Czytaj dalej

Wellness & Beauty-Żel do kąpieli i pod prysznic `Mango i papaja`

Dzisiaj o żelu do kąpieli i pod prysznic ,który skradł moje serce.
Wpadł mi w ręce całkiem przypadkowo,ale pozostanie na zawsze.


Opis producenta:
Poczuj się niebiańsko szczęśliwy dzięki specjalnej mieszance owocowych ekstraktów z mango i papai. 
Żel do kąpiel i pod prysznic o rajskim zapachu oczyszcza skórę szczególnie łagodnie i daje niepowtarzalne uczucie gładkości. 


Plastikowe opakowanie,które mieści w sobie 250 ml złocistego płynu.
Jest gęsty jak miód i ma cudowny kolor.
Po otwarciu uderza nas zapach soczystej papaji i mango i to w dosłownym sensie.
Aromat jest tak intensywny jakbyśmy miały przed sobą soczyste owoce.


Doskonale się pieni i oczyszcza naszą skórę.Pozostaje gładka i nawilżona.
Możemy go stosować również jako płyn do kąpieli ,dolany do wanny  tworzy cudownie pachnącą pianę.
Jestem nim zachwycona.
W kolejce czeka również żel z masłem shea i olejkiem migdałowym,również tej firmy i chyba trochę poczeka,bo jak na razie nie wypuszczam go z dłoni.
Lubię przedłużać takie aromaty i dlatego mam w zanadrzu krem do twarzy i ciała z papajem i grejfrutem.


Nie używam go co prawda do twarzy,bo od tego mam inne kosmetyki,ale w połączenie z żelem tworzy zgrany duet.Dobrze nawilża ,ma gęsta konsystencję i kosztuje niewiele.


Jako,że chorujemy w domu już prawie wszyscy,będzie mnie tutaj troszkę mniej,ale szykuję już dla Was świąteczna paczkę na rozdanie i na pewno znajdzie się w niej ten złocisty żel.





Czytaj dalej

Peeling cukrowy ujędrniający-Hean

Witajcie,wracam do Was po małej przerwie.
Ci którzy zaglądają na mój Instagram wiedzą co było powodem mojej nieobecności.
Dzisiaj o limonkowym peelingu od Hean.


Opis producenta:
Preparat ujędrniający pod prysznic. Zawiera mieszankę cukru i złuszczających drobinek, które odświeżają i wygładzają skórę, złuszczają zrogowaciałe warstwy naskórka, oczyszczają pory, poprawiają jędrność i elastyczność skóry, poprawiają wchłanianie się kosmetyków uzupełniających np. żelu antycellulitowego.
Stosowany dwa razy w tygodniu w widoczny sposób przywraca skórze naturalny blask i sprężystość.



W składzie znajdziemy :
- mieszanka cukru i złuszczających drobinek- intensywnie usuwa martwe komórki naskórka i odblokowuje pory. Masaż drobinkami pobudza ukrwienie dotlenia skórę.
- limonka - odświeża i tonizuje skórę.
- wyciąg z żeńszenia stymuluje odnowę naskórka, odżywia i przeciwdziała starzeniu się skóry.
- wyciąg z bluszczu wspomaga modelowanie sylwetki, usuwanie toksyn ze skóry, działa przeciw obrzękowo.
-d-panthenol zapewnia właściwy poziom nawilżenia zapobiega podrażnieniom i nadaje jej miękkość i gładkość.



Peeling zamknięty w plastikowym opakowaniu.
Po otwarciu uderza nas faktycznie cytrusowy zapach.
Po nałożeniu skojarzył mi się z oranżadą w proszku,która musuje po kontakcie z wodą.
Wyczułam też zapach proszku Ixi i to niestety jest minus.
Preparat posiada ostre drobinki ,które doskonale peelingują.


Pomimo tego,że jest ostrym zdzierakiem nie podrażnia skóry,jest gładka i miła w dotyku.
Nie pozostawia tłustej warstwy ,nie wysusza.
Skóra po nim jest napięta i pobudzona.
Za 200 ml zapłacimy około 10 zł.
Doskonały na poranne orzeźwienie.





Czytaj dalej