Czarna maska oczyszczająca - Miracle Black Mask made in Asia

Udostępnij ten post

Stało się ...po latach poszukiwań odnalazłam maseczkę idealną.
Skuszona piękną i gładką cerą Azjatek postanowiłam pobuszować w ofercie zagranicznych kosmetyków.Nastawiona oczywiście sceptycznie zamówiłam maskę oczyszczającą pory .
Pierwsze użycie,pierwsze ach!Zapraszam do lektury.



Opis producenta:
Absorbuje zaskórniki i pryszcze,rozjaśnia,oczyszcza głęboko skórę twarzy i nos,pomaga zmniejszyć pory,wygładza skórę.



Skład:
pure water, polyvinyl alcohol, glycerin, propylene glycol, collagen, diazo imidazolidinyl urea /
 iodopropynyl butyl carbamate lipid /propylene glycol.

Jak widzicie skład króciutki,a składniki naprawdę działają cuda.


Opakowanie zawiera 60 ml.produktu.Po odkręceniu ukazuje się nam czarna mazista substancja,zapach lekko alkoholowy.Ma konsystencje budyniu,który jeszcze nie ostygł.
Możemy aplikować maseczkę tylko w strefie T lub na całą twarz.Po 15- 20 minutach tężeje zmieniając się w typową peel-off,ściągamy cały płat.
Nasze czarne błotko wnika bardzo głęboko w pory ,dzięki temu oczyszcza je idealnie,usuwa nagromadzone sebum i zaskórniki.Ściąganie może być trochę nieprzyjemne,szczególnie jeśli macie cerę podobną do mojej,czyli pokrytą porami.


Twarz po takim zabiegu jest cudowna.Gładkość i rozjaśnienie widoczne jest gołym okiem.Na płacie maski można zauważyć wszystkie zanieczyszczenia.Działa na zasadzie odkurzacza,który zasysa wszelki brudki z naszej skóry.

Producent obiecał nam zmniejszenie porów ...i tak też się dzieje.Robią się maleńkie,prawie niewidoczne.Maseczka normalizuje też produkcje sebum,wyobraźcie sobie- moja twarz nie świeciła się przez cały dzień.
Cena w przeliczeniu na nasze to 9 zł.
Jestem nią zachwycona i nie dopuszczę,żeby zabrakło jej w mojej pielęgnacji.Od dzisiaj to moje czarne złoto.





1 komentarz :