Mam naprawdę mnóstwo tuszy do rzęs ,niektóre uwielbiam inne po kilku użyciach trafiają w ręce moich koleżanek. Lubię małe i dosyć twarde szczoteczki.Od czasu do czasu trafiam na recenzje produktu,który zachwyca wiele dziewczyn.Tak też stało się z maskarą od Essence.
Opis producenta:
Duża, podkręcona szczoteczka daje maksymalną objętość i zalotne podkręcenie i pogrubienie, a czarny tusz nadaje wyrazistości. Maskara testowana oftalmologicznie.
Opakowanie ogromne,zresztą tak jak i szczoteczka.Powiem szczerze ,mam przed nimi po prostu lęk.Po otwarciu opływa tuszem,jest go mnóstwo i przed malowaniem muszę go ściągać chusteczką.
Przez kilka pierwszych dni myślałam ,że maskara pójdzie w kąt,nijak nie mogłam się do niej przekonać.
Bardzo ciężko manewrować grubą szczotką.
Podczas każdego malowania wychodziłam przegrana ,z pomazana górną powieką.
Wystarczy jedna warstwa,aby rzęsy były podkreślone.
Przy drugiej warstwie tusz strasznie skleja i ratuję się rozczesywaniem inną ,czystą szczoteczką.
Nie podkręca,musiałam używać zalotki.
Po kilku godzinach tusz zaczyna się kruszyć,nie odbija.
Po lewej bez tuszu,po prawej jedna warstwa.
Efekt nie jest zły.Ale te całe rozczesywanie i ściąganie nadmiaru produktu po prostu mnie męczy.
Jakie są Wasze odczucia?
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz